sobota, 28 czerwca 2014

IV

"Ktoś nas zniszczył."
-Ale to nie byłam ja. Naprawdę.
Mówię po czym natychmiast w moich oczach pojawiają się łzy. Czuję jak wielkie dłonie siatkarza po raz kolejny dzisiejszego dnia obejmują moje drobne ciało.
-Nie płacz Zuzka.
Mówi siatkarz. Trochę uspokojona drążę temat.
-Nawet nie wiesz jakie piekło przechodziłam w domu. Tęskniłam za tobą żyłam nadzieją ze pewnego dnia pojawisz się Ty i moje problemy nie będą miały takiego znaczenia.
Opowiadając marzenia z dzieciństwa delikatnie podnoszę koszulkę którą zamieniłam z sweterkiem. Piotrek dębieje patrząc na blizny które są pozostałością po mojej matce.
-Gdybym wiedział ze dzieje ci się aż taka krzywda poprosiłbym znajomych o pomoc.To moja wina ja cie zostawiłem.
Mówi łamiącym się głosem. Tak ten cichy skromny i opanowany wielkolud właśnie teraz pociąga nosem co jest efektem płaczu. Teraz ja przytuliłam jego ogromne ciało starając się wmówić mu ze nie miał na to wpływu. Po kolejnej godzinie naszej rozmowy postanawiamy wrócić do ośrodka coś zjeść. Gdy wchodzimy na stołówkę czuje kilkanaście par oczu wlepionych w nasze sylwetki. Zapewne nie trudno zauwazyć nasze podkrążone oczy czym pewnie zawracają sobie głowy siatkarze.
-Kiedyś Zuzia wam wszystko wyjaśni.
Mówi siatkarz odgadując pewnie myśli każdego z nich.
-Ale..
Nie dokańcza Kurek napotykając złowrogi wzrok swojego przyjaciela. Rozglądając się zauważam ze Susie bardzo dobrze dogaduje się z Andrzejem co bardzo mnie uszczęśliwia. Po kolacji udaje się do swojego pokoju gdzie już wcześniej zostały wniesione moje bagaże. Wyciągam z najmniejszej walizki strój w którym śpię i udaje się do łazienki w celu zmycia z siebie kilkunastu mijających godzin. Gdy już wychodzę nagle w moim królestwie zjawia się Ziomek.
-Mała jutro tylko jeden trening. Rano śniadanie o 8:30 potem siłownia o 10 obiad o 13:30 wolne i o 19:30 kolacja.
Mówi siadając na łóżku obok Pewnie zapytacie gdzie Susie? Ta dostała osobny pokój.
-Ok. Wszystko?
Pytam próbując się go pozbyć gdyż wiem, że zaraz zacznie się temat, którego chcę uniknąć.
-Tak szybko się mnie nie pozbędziesz.
Odpowiada.
-Dobra.
Mówię w tym samym momencie się kładąc do nawet wygodnego łóżka.
-Jak tam z Piotrkiem?
Pyta spoglądając na moje lekko unoszące się usta. Opowiadam mu o całym naszym spotkaniu po czym dodaję:
-Gdy tylko go zobaczyłam serce o mało co nie wyskoczyło. Jestem pewna, że nadal jest dla mnie ważny. Tylko.
I w tym momencie mój język odmawia posłuszeństwa.
-Tylko co?
Pyta zdezorientowany.
-Tylko nie wiem jako kto.
Mówię łapiąc się nad tym, że myślę o nim zupełnie inaczej niż kiedyś.
-Jest możliwość, że się w nim zakochasz?
 Pyta poprawiając się na łóżku.
-Nie wiem. Nie chcę. Wiem, że ma dziewczynę i dziecko. Nie zniszczę tego. Ale wiem też, że teraz nie dam mu odejść.
-Wiesz powiem ci coś tylko nikomu nie mów. Ola dziewczyna Piotra już go kilka razy zdradziła. Sam Piotrek nie ma pewności czy to jego dziecko.
-To dlaczego nie zrobi testów?
Pytam zdziwiona.
-Ola mówiła, że jak zrobi testy to oznacza koniec ich związku. A ten jest w niej tak zakochany, że zrobi wszystko co ona mu każe. A teraz przepraszam ale idę spać. Ty też się wyśpij.
Mówi po czym całuje mnie w czoło i udaję się w kierunku swojego pokoju.
Usypiam niemalże od razu. Ale budzę się w środku nocy z chęcią na papierosa.
Zdziwicie się, że palę. Robię to co prawda rzadko ale robię. W tym celu zabieram paczkę papierosów i zapalniczkę i udaję się na balkon umieszczony na korytarzu. Moje ciało dopada lęk gdy widzę siedzącą tam ludzką sylwetkę. Uspokajam się gdy dostrzegam tam Piotra.
-Spać nie możesz?
Pytam czym wprawiam go w totalne osłupienie.
-Wystraszyłaś mnie. Nie mogę. Mój syn jest chory na szczęście to tylko grypa ale u takich małych dzieci wszystko możliwe.
-
Przykro mi. Nie martw się. Wyzdrowieje. Na pewno jest silny po tatusiu.
Mówię po czym kolejny raz biorę go w swoje ramiona.
-Wiesz, nadal nie mogę uwierzyć. Że cię spotkałem. Wtedy gdy wyjeżdżałem miałem ci powiedzieć coś ważnego niestety nie mogłem cię znaleźć.
Mówi.
-Co chciałeś mi powiedzieć?
Pytam z nutką zaciekawienia.
-W zasadzie to już nic takiego.
-No powiedz proszę.
-Przepraszam nie teraz. Opowiadaj co tam u ciebie się działo w tej Rosji.
-W sumie nic ciekawego. Skończyłam szkołę chciałam być fotografką ale niestety nigdzie nie potrzebowali fotografa.
-A w klubie ojca?
-Wiesz Tata ciągle mi mówił, żebym tam pracowała.Ale nie chciałam. Chciałam być samodzielna nawet myślałam o tym aby przeprowadzić się do Polski do Rzeszowa. Niestety brak pieniędzy a nie chcę ciągle brać od Taty.
-Gdybyś była w Rzeszowie widywalibyśmy się częściej. Kto wie może udałoby nam się odbudować nasze stare relację.
Mówi z lekkim optymizmem.
-Mieszkasz w Rzeszowie? No tak ale wtedy zrzuciłabym się wam wszystkim na głowy a to nie o to chodzi. Czas się wziąć za swoje życie.
-No co ty. Ci wszyscy ludzie są naprawdę mili. Pomoglibyśmy ci.
-Dziękuję.
-Za co?
Pyta ze zdziwieniem.
-Za wszystko.
Mówię dając mu buziaka w policzek po czym udaję się do swojego pokoju. Znowu zasypiam. Niestety takiej pobudki bym się nie spodziewała.

__________________________________________________________
Radykalna zmiana narracji. Przepraszam ale tak mi się lepiej pisze. :)
Mam nadzieję,  że się spodoba i skomentujecie.
Pozdrawiam i całuję. =*

4 komentarze:

  1. O Bożee (przepraszam, ale musze) świetny, fantastyczny, wspaniały, niesamowity, rewelacyjny, wyśmienity, zasmaczysty :D , więcej nie znam :)) Pisz i nawet przestawać nie próbuj! :* Czekam na kolejny <33 A rozdziały wcale nie są okropne tylko najlepsze. Po prostu Ci talentu zazdroszczą :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha dziękuję :*
      Miło się czyta.
      Nie zamierzam NA RAZIE przestawać pisać. :)))

      Usuń
  2. Super, powiem Ci, że co kolejny rozdział to bardziej dopracowany. I to mi się podoba... Uuu Piotruś i nie jego dziecko, no no no ...
    Jakiej miłej pobudki ? ja chcę wiedzieć no

    Zapraszam www.czyjestnahalilekarz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :)
      Środa wstawiam obiecuję ! A no i mam jeszcze jedną niespodziankę. :)

      Usuń